Rybki chcą do Trzesiecka

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 21.06.2019 / Komentarze
Coroczna akcja przy jazie na Niezdobnej

Okazuje się, że zarybiać nasze jezioro można w dwojaki sposób. Drogą urzędową, zgodnie z operatem rybackim, kupując narybek i wpuszczając go do akwenu oraz… przerzucać przez jaz na Niezdobnej narybek migrujący do Trzesiecka z jeziora Wielimie.

- Tą drugą, jakby naturalną metodę zarybiania Trzesiecka, stosujemy już od wielu lat - mówi "Miastu z Wizją" Andrzej Pilzek, prezes Koła PZW "Jesiotr".

- Właśnie kontynuujemy coroczne przenoszenie do Trzesiecka narybku okonia. Według naszych szacunków tą drogą trafi do naszego akwenu około ćwierć tony małych, kilkucentymetrowych rybek. Warto podkreślić, że nie tylko okonia, ale też sandacza, choć tego gatunku narybku jest zazwyczaj śladowa ilość. Ale jest.

Szczecineccy wędkarze zabiegają o budowę na Niezdobnej przepławki dla ryb.

- Niestety, takiej konstrukcji nie możemy się doczekać od wielu lat, choć o nią staramy co roku. Regionalny Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie poprzestaje na obietnicach budowy przepławki z prawdziwego zdarzenia. A to przecież niewielki wydatek - dodaje A. Pilzek.

Nasz rozmówca podkreślił, że zjawisko migracji rybek z Wielimia do Trzesiecka jest bardzo korzystne dla samych ryb.

- Następuje jakby naturalna wymiana krwi podczas tarła - wyjaśnia. - To niezwykle pożyteczne zjawisko dla ryb bytujących w naszym miejskim jeziorze.

Nasi wędkarze próbowali też odłowiony w Niezdobnej narybek przewieźć na inne jeziora, m.in. na Lipno.

- Niestety, nie udało się. Mamy wysoką temperaturę powietrza, rybki nie wytrzymują trudów podróży. Potrzeba nam specjalistycznego sprzętu. My takim nie dysponujemy. Nie możemy też doprosić się pomocy z Okręgu PZW w Koszalinie - ujawnia w rozmowie z nami członek zarządu "Jesiotra" Jarosław Liniewicz.

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk