Samorządy chcą swoich jezior

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 08.04.2017 / Komentarze
Burmistrz w Sejmie: Legislacja powinna iść w tym kierunku, aby gminy miały większy wpływ na wody, które znajdują się na ich terytoriach

O tym, że samorządy powinny mieć większy wpływ na jeziora leżące w ich granicach administracyjnych, mówi się od dawna. Niestety, tylko mówi. Przynajmniej na razie.

Szczecinek należy do absolutnej czołówki miast w kraju, jeżeli chodzi "o swoje" jeziora. W granicach administracyjnych miasta znajdują się aż trzy duże akweny: jezioro Trzesiecko, Wilczkowo i nieco mniejsze - Leśne w Czarnoborze, a wpływ ratusza na jeziora, praktycznie żaden.

Szczecineckimi jeziorami zarządza Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu. To ta instytucja organizuje konkursy i oddaje w wieloletnie użytkowanie rybackie poszczególne akweny. Miasto w tym względzie nie ma nic do gadania. Może tylko wspierać, albo Polski Związek Wędkarski, albo Przedsiębiorstwo Rybackie lub prywatnego użytkownika wody.

Szczecineckie jeziora mają dwóch gospodarzy. Gospodarkę rybacką na Trzesiecku i Wilczkowie prowadzi PZW. Z kolei jeziorem Leśne, zwanym karpiowym eldorado zarządza prywatny dzierżawca

Gminy coraz chętniej biorą jednak udział w "rybackich" konkursach. Przykładem choćby Gmina Szczecinek, która w ubiegłym roku stała się użytkownikiem jeziora Wierzchowo. Z tego faktu cieszą się przede wszystkim wędkarze, którzy zarzucają rybakom prowadzenie rabunkowej gospodarki rybackiej na administrowanych przez siebie jeziorach.

- Dla nas zostają resztki, albo zupełnie nic - podkreślają członkowie PZW.

Wczoraj (czwartek 6.04) w Warszawie w posiedzeniu sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej udział wziął burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. Uczestnicy konferencji zdecydowanie podkreślali, że należy zwiększyć wpływ samorządów na zagospodarowanie jezior znajdujących się w ich granicach, a także oczekiwanych przez nich zmian prawa w tym zakresie.

- Legislacja powinna iść w tym kierunku, aby gminy miały większy wpływ na wody, które znajdują się na ich terytoriach - podkreślił w swoim wystąpieniu Jerzy Hardie-Douglas.

- W praktyce jeziora otrzymują ci, którzy w operatach rybackich zadeklarują przeznaczanie największych sum na zarybianie. Z powodu nieefektywnych zarybień i nadmiernych odłowów, ryb jest coraz mniej i nie jest zachowana równowaga pomiędzy gatunkami drapieżnymi a tzw. rybami spokojnego żeru.

Jak podał Portal Samorządowy PAP Jerzy Hardie-Douglas, jako jeden z głównych problemów wskazywał niewłaściwą gospodarkę rybacką na jeziorach. Jak ocenił, samorządy coraz częściej chcą być gospodarzami akwenów na swoim terenie, bo jest to szansa na rozwój turystyki. Jeziora wchodzą jednak w skład obwodów rybackich, które Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej w drodze konkursu dzierżawią podmiotom uprawnionym do prowadzenia gospodarki rybackiej.

Według niego, w praktyce jeziora otrzymują ci, którzy w operatach rybackich zadeklarują przeznaczanie największych sum na zarybianie. Jak ocenił, w ten sposób tworzona jest "fikcja", bo dzisiaj nie ma skutecznych narzędzi, którymi można to zweryfikować. Z powodu nieefektywnych zarybień i nadmiernych odłowów, ryb jest coraz mniej i nie jest zachowana równowaga pomiędzy gatunkami drapieżnymi a tzw. rybami spokojnego żeru.

Za szkodliwe burmistrz uznał uprzywilejowanie dotychczasowych użytkowników rybackich, którzy przy obecnych przepisach mają niemal automatycznie możliwość odnowienia dzierżawy jezior w trybie bezkonkursowym. Dlatego - jego zdaniem - potrzebne są zmiany prawa, które ułatwią pozyskiwanie wód przez zainteresowane tym jednostki samorządu terytorialnego.

Fragment obrad w Sejmie. Foto: Jakub Hardie-Douglas

Tekst i foto główne: Sławomir Włodarczyk