Sezon Motoryzacyjny 2017 otwarty

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 30.04.2017 / Komentarze
Tłumy na lotnisku w Wilczych Laskach

Takich tłumów byłe lotnisko wojskowe w Wilczych Laskach prawdopodobnie jeszcze nie widziało. Dość powiedzieć, że na pasie startowym nie można włożyć przysłowiowej szpilki.

Na Ogólnopolski Zlot Motoryzacyjny, będący zarazem startem sezonu 2017 zjechali fani motoryzacji nie tylko ze Szczecinka, ale również z całej Polski. Nie brakuje też samochodów z rejestracją szwajcarską, niemiecką czy holenderską.

Organizatorzy przewidzieli szereg atrakcji, m.in.: zawody na 1/4 mili, Show&Shine, Drift i Drift Taxi oraz pokazy kaskaderskie w wykonaniu grupy Moto Circus. Do dyspozycji uczestników zlotu jest też hamownia 4x4 Agma-tuning. Działa mobilny punkt poboru krwi - w autobusie Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa ze Szczecina. Są również atrakcje dla najmłodszych, a dla głodnych i spragnionych - liczne stoiska garmażeryjne.

Pięknych, starych i starszych samochodów jest aż nadto.

- Przyjechałem ze Stargardu Trabantem 601S wyposażonym w silnik dwusuwowy, dwucylindrowy o zawrotnej mocy 23 KM - mówi "Miastu z Wizją" Wojciech Kowalik (na zlot przyjechał z żoną Izabelą).

- 160 km pokonaliśmy jednym ciągiem bez awarii. Samochód od 12 lat znajduje się w mojej rodzinie, po dziadku, wyremontowany, odrestaurowany. Reasumując: Taką piękną maszynę trzeba trzymać, po prostu szkoda ją złomować. Zmodyfikowałem zawieszenie Trabanta, teraz lepiej się go prowadzi, ma szersze koła. Poza tym wszystko pozostałe w moim Trabanciku jest oryginalne. Jeżeli chodzi o osiągi to od zera do 100 km/h potrzebuję 40 sekund. Stówę na liczniku pokazuje, aczkolwiek jeżdżę góra 90 km/h. W drodze ze Stargardu do Wilczych Lasków nie wyprzedziliśmy nikogo. I to jest fajne.

Posiadaczem pięknego Mercedesa jest Krzysztof Wołyniec, mieszkaniec wsi Biała koło Białego Boru.

- To model W120 180D, diesel, wyprodukowany w 1961 roku - mówi nam pan Krzysztof.

- Samochód kupiłem w Niemczech, zajął mi trzy lata ciężkiej pracy. Doprowadziłem go do stanu prawie perfekcyjnego i po prostu się nim cieszę.

Na pytanie ile warte jest to "cacko" pan Krzysztof odpowiedział nam, że rzeczoznawca wycenił jego samochód na 110 tys. zł. - Ale nie mam zamiaru go sprzedawać - zastrzegł.

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk