Śpiewali dla Karolewka

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 21.03.2016 / Komentarze
W sali widowiskowej kina Wolność odbył się wyjątkowy koncert

W miniony piątek, 18 marca w sali widowiskowej kina Wolność odbył się wyjątkowy charytatywny koncert. Impulsem dla szczecineckich artystów do wspólnego spotkania się na scenie były tragiczne wydarzenia, jakie rozegrały się kilka tygodni temu w pobliskim Karolewku. Wówczas w ogromnym pożarze stajni Ośrodka Jeździeckiego ucierpiały m.in. budynki, sprzęt jeździecki oraz zgromadzone tu zapasy pożywienia dla podopiecznych ośrodka. Jednak największe straty to te nie do wycenienia – tamtej nocy w płomieniach z zginęło wiele zwierząt, których niestety nie udało się uratować. Te, które ocalały, wciąż walczą o powrót do zdrowia.

Właściciele w tych niezwykle trudnych dla nich chwilach mogą liczyć na ogromne wsparcie wielu ludzi, a pomoc spływa do Karolewka z całej Polski. Również Szczecinek nie pozostał obojętny na tę tragedię. Już dzień po pożarze mieszkańcy zaczęli przekazywać ośrodkowi artykuły pierwszej potrzeby. Teraz, miesiąc po pożarze, wciąż pamiętają i pokazują, że deklarowana pomoc nie była jednorazowa. Tym razem inicjatorem akcji charytatywnej był artysta Bogdan Trojanek wraz z zespołem „Terne Roma”, którzy zaprosili do udziału w tej szlachetnej inicjatywie szczecineckich muzyków.

- Można długo mówić o nieszczęściu, które zdarzyło się w Karolewku. O tym mówi cała Polska. Nie możemy stać obojętnie, kiedy naszym sąsiadom dzieje się krzywda – zwrócił się do publiczności zgromadzonej w kinowej sali Bogdan Trojanek, inicjator wydarzenia. - My, mieszkańcy Szczecinka, zawsze pomagaliśmy. I dobrze nam to wychodzi. Dzisiaj jestem żebrakiem, a nie artystą i dziś będę prosił państwa o wsparcie dla Karolewka.

- Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. To stare porzekadło, które z całą pewnością jest prawdziwe. To, co stało się w Karolewku, jest wielkim nieszczęściem i jestem naprawdę dumny, że mieszkańcy Szczecinka potrafią zareagować. Dziękuję również Bogdanowi Trojankowi za to, że zorganizował ten dzisiejszy koncert charytatywny. Mam nadzieję, że nie jest to ostatnia akcja pomocy Karolewku i że będzie ciąg dalszy – powiedział burmistrz Jerzy Hardie-Douglas.

Na widowni, oprócz mieszkańców, zasiedli także m.in. burmistrz Jerzy Hardie-Douglas, starosta Krzysztof Lis, wójt gminy Ryszard Jasionas, a także Paweł Mikołajewski, burmistrz Białego Boru. Każdy z gości, podczas krótkiego wystąpienia, zadeklarował czynną pomoc w leczeniu poparzonych zwierząt oraz odbudowie ich schronienia. W pierwszym rzędzie zasiedli również właściciele ośrodka - Danuta Tarnowska-Juneborg oraz Jarosław Pojasek, którzy tego wieczoru nie kryli swojego wzruszenia i nie szczędzili podziękowań za okazane wsparcie i materialną pomoc.

- Jestem bardzo wzruszona, tymi wszystkimi ciepłymi słowami, które tutaj usłyszeliśmy. Nawet sobie państwo nie zdajecie sprawy, jak ważne jest to, że tu jesteście, że ludzie do nas dzwonią, piszą. Wczoraj zadzwonił starszy pan z Koszalina, który był w Karolewku 15 lat temu, płakał przez telefon. Tego rodzaju kontaktu dodają nam otuchy i siły, żeby wytrwać w tym, co jest przed nami – przyznała pani Danuta Tarnowska-Juneborg. - Pan wójt wspomniał o jednym koniu, który cudem się wykaraskał. To nasza Sasanka, do której przyjechał doktor i chciał już ją uśpić. Wiele lat temu miałam ciężką operację i byłam też na łożu śmierci i tak sobie pomyślałam „A gdyby mnie tak wtedy poddano eutanazji? Przecież też nie miałam szans”. A jednak dzisiaj tu przed wami stoję. Tak samo Sasanka wkrótce będzie biegała zdrowa i szczęśliwa po pastwiskach. Konie, które przeżyły tę tragedię, będą na pewno do końca życia nią naznaczone.

- Kiedy ratowaliśmy konie, mój mąż doznał poparzeń. Ale nie było chwili do zastanowienia, nikt nie myślał o tym, że narażamy życie. Mieliśmy w głowie tylko to, że trzeba ratować konie i nie możemy dać im zginąć – wspomina nie kryjąc łez pani Danuta. - Wszyscy mówią, że w Karolewku jest magia i my też tak uważamy. Pamiętam pierwszy dzień, kiedy 24 lata temu przyjechaliśmy do Karolewka. Zobaczyliśmy zrujnowany dom i stajnię i fizycznie poczułam, że coś mnie przeszyło. Mąż powiedział, że czuje to samo, że to jest nasze miejsce na ziemi i dalej nie chcemy jechać. Mozolnie, powoli wybudowaliśmy to wszystko własnymi rękoma. Teraz straciliśmy dorobek całego życia. Zginęły nasze kochane zwierzęta…

W tych trudnych chwilach właściciele stadniny nie zostali sami. Jak przyznają, potrzebne jest im dosłownie wszystko, a dary spływają do Karolewka z najdalszych zakątków kraju. Jednak kosztowne leczenie zwierząt, zapewnienie im opieki i wyżywienia, a przede wszystkim nowego dachu nad głową, wymaga olbrzymich nakładów. Podczas piątkowego koncertu również mieszkańcy naszego miasta dołożyli swoją cegiełkę do odbudowy ośrodka. Przy wejściu do kina prowadzona była zbiórka do puszek. Harcerzy zbierających datki na wsparcie dla Karolewka można było spotkać także na głównych ulicach Szczecinka. Jak zapewnili organizatorzy tego wydarzenia, wsparcie dla zwierząt i właścicieli z pewnością nie było jednorazowe.

Tekst i foto: Marzena Góra