Trzesiecko za ponad 300 tys. zł - aeracja i zarybianie

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 25.11.2016 / Komentarze
Trzeba naprawiać wieloletnie zaniedbania

Mijający rok jest kolejnym, w którym miasto wyłożyło spore pieniądze na ratowanie jeziora Trzesiecko. Na aerację mobilną i akcję zarybieniową wydaliśmy ponad 330 tys. zł. Koszty obniżyła nam dotacja z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Miasto otrzymało też finansowe wsparcie z powiatu.

Aeracja mobilna naszego miejskiego akwenu kosztowała w 2016 roku 261 tys. zł. Z kolei akcja zarybieniowa - 70,2 tys. zł.

Do Trzesiecka trafiło 591 tys. szt. wylęgu żerującego szczupaka za kwotę 23,6 tys. zł. Zarybialiśmy też węgorzem obsadowym - 80 kg za 20,58 tys. zł. Nie zabrakło też zarybień sandaczem (tzw. narybek letni). Do naszego jeziora wpłynęło 79 szt. małego drapieżnika. Koszt - 8,25 tys. zł.

To, że lin ma się w Trzesiecku nadzwyczaj dobrze, wiedzą nie tylko wędkarze, ale też ci, którzy prowadzą akcję rekultywacji jeziora. Nic, zatem dziwnego, że w 2016 do miejskiego akwenu trafiło aż 1200 kg lina kroczka. Łączny koszt zakupu narybku zamknął się kwotą 17,8 tys. zł.

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że część małych rybek znalazła swój nowy dom również w jeziorze Wilczkowo. To drugi z akwenów, który w całości leży w granicach administracyjnych miasta. W Szczecinku mamy jeszcze jedno (w całości) jezioro - Leśne w Czarnoborze. Akwen nazywany karpiowym eldorado jest jednak w rękach prywatnych i to na jego właściciela operat wodny nakłada stosowne zarybienia.

Łącznie, aeracja mobilna i akcja zarybieniowa w 2016 roku kosztowała miasto 331 235 zł. Jak wspomnieliśmy, w tych działaniach wspomógł nas WFOŚ kwotą 135 tys. zł oraz szczecineckie Starostwo Powiatowe kwotą 20 tys. zł.  

Przypomnijmy: Decyzja o prowadzeniu procesu rekultywacji jeziora Trzesiecko zapadła w 2004 roku. Ruszyła rok później. Od tego czasu na ratowanie naszego miejskiego akwenu (wraz z dotacjami) wydaliśmy około 6,5 mln zł!

Czy poniesienie tak dużych kosztów się opłaciło? Co do tego nie ma nikt nie ma wątpliwości. Niemiłosiernie brudny na początku wieku akwen mieści sie obecnie w II klasie czystości wody, a wędkarze mogą się cieszyć z okazałych szczupaków, okoni, leszczy i płoci. Trafia się też solidnej wielkości sandacz. W Trzesiecku poławiane są już kilkukilogramowe sumy, a mieszkańcy Grodu Warcisława już bez obaw mogą zażywać w jeziorze letnich, a wielu nawet zimowych, a co najważniejsze - bezpiecznych dla zdrowia kąpieli oraz uprawiać sporty wodne.

Ile jeszcze czasu potrwa akcja ratowania naszego jeziora? Czy warto ją przedłużać?  

- Oczywiście, wyrażane są różne opinie na temat, np. czy ten proces przynosi pożądane efekty? - podkreśla w rozmowie z "Miastem z Wizją" wiceburmistrz Daniel Rak.

- By mierzyć się z problemem rewitalizacji 300-hektarowego zbiornika nie możemy oczekiwać ostatecznych i wielce pożądanych efektów już po kilku latach. To proces długoletni. Przecież w Trzesiecko od setek lat pompowane były różnego rodzaju zanieczyszczenia. To żmudna praca naprawy "chorego organizmu", tym bardziej, że przez wiele, wiele lat miasto stało tyłem do jeziora.

Nasz rozmówca odniósł się też do problemu, że wędkarze narzekają, iż woda w Trzesiecku jest zbyt czysta. Takiego stanu rzeczy "nie akceptują" niektóre gatunki ryb, np. sandacz.

- Niestety, wszystkim nie dogodzimy - mówi D. Rak. - Musimy pogodzić interesy nie tylko wędkarzy, ale też mieszkańców Szczecinka, którzy w Trzesiecku zażywają kąpieli i chcą mieć w sezonie czystą wodę. Również tych, którzy uprawiają narciarstwo oraz inne sporty wodne.

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk