Udany sylwester? Nie dla właścicieli psów

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 04.01.2017 / Komentarze
Wiele osób od kilku dni bezskutecznie poszukuje swoich czworonogów

Każdego roku w grudniu w sieci niemal na każdym kroku możemy natknąć się na artykuły i apele miłośników zwierząt z prośbami o powstrzymanie się od hucznego, a raczej „hukowego” świętowania Nowego Roku. Wśród licznych argumentów koronnym jest ten mówiący o panicznym strachu, jaki odczuwają czworonogi za każdym razem, kiedy usłyszą huk wybuchającej petardy. Ta, im większa i głośniejsza, tym bardziej cieszy amatorów fajerwerków, wywołując „przy okazji” znacznie potężniejszy stres u zwierząt. Podobnie na wybuchy reagują zarówno psy, jak i inne – koty, gryzonie, ptaki czy nawet dzikie zwierzęta zamieszkujące okoliczne lasy.

O tym, jak uciążliwe jest coroczne przygotowywanie swoich pupili na „tę” noc doskonale wiedzą właściciele, którzy zamiast bawić się na sylwestrowych balach, spędzają czas pilnując przeprażonych czworonogów, zamykając się z nimi w pomieszczeniach tłumiących hałasy, czy doglądają zwierzaków, którym konieczne było podanie środków uspokajających. Jednak – pomimo wielu próśb i apeli – niektórzy nie są w stanie wyobrazić sobie sylwestrowej nocy bez huku, wystrzałów i kolorowych fajerwerków. Efekt? Co roku taki sam.

- Od 1 stycznia cały czas odbieramy telefony od właścicieli, których zwierzaki uciekły w amoku, przerażone po wybuchu w ich pobliżu petardy, albo zwyczajnie zareagowały paniką na głośny huk – mówi Danuta Kadela, szefowa Schroniska PGK. – Póki co opiekunowie odebrali od nas trzy psy, które trafiły do schroniska po sylwestrze. Ale ludzie nadal poszukują swoich zwierzaków. Wiele psów wciąż nie wróciło do swoich domów.

- Dotarły do nas także informacje o tym, że od swoich nowych właścicieli uciekły dwa nasze schroniskowe psy, które trafiły do adopcji. Ich też nie udało się odnaleźć. Jeden z nich zaginął w Szczecinku, drugi w Łubowie. Tamtejsza straż miejska również została poinformowana o zaginięciu. Jednak pomimo poszukiwań w dalszym ciągu nie udało się ich odnaleźć – dodaje nasza rozmówczyni. – W samym schronisku udało nam się przetrwać sylwestrową noc w miarę spokojnie. Dużo zawdzięczamy naszej lokalizacji. Tu nie jest tak głośno, jak w centrum miasta czy na dużych osiedlach. Oczywiście nasi podopieczni zostali odpowiednio zabezpieczeni i obyło się bez nieszczęść.

Każdego roku wiele czworonogów (a także dziko żyjących zwierząt) w sylwestrową noc przeżywa prawdziwe męczarnie. Podobnie ich właściciele, którzy – pomimo prób złagodzenia „skutków” głośnych fajerwerków - muszą patrzeć na przerażenie swoich pupili, nie mogąc im pomóc. Tych, które wyrwały się swoim opiekunom i uciekły podczas spaceru i „spotkaniu” z petardami lub pokonały ogrodzenia posesji, czasami już nie udaje się odnaleźć. Zachęcamy naszych Czytelników do odwiedzania strony szczecineckiego schroniska na Facebooku, gdzie można śledzić informacje o zwierzakach, które w ostatnich dniach trafiły do placówki, a także poprosić o pomoc w odnalezieniu zaginionych pupili. 

Tekst: Marzena Góra
Foto: Sławomir Włodarczyk