Wigilia w "Zaciszu"

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 24.12.2016 / Komentarze
Przy świątecznym stole zasiedli bezdomni i potrzebujący

To wieloletnia tradycja. Co roku, w najpiękniejszy jego dzień - Wigilię Bożego Narodzenia, bezdomni i osoby potrzebujące spotykają się w Domu dla Bezdomnych "Zacisze" przy ul. Wodociągowej. Wszystko po to by zasiąść do wigilijnego stołu.

Tak również było dziś, w sobotę 24 grudnia.

- Nasza kolacja wigilijna, jak tradycja każe składa się z dwunastu potraw. Mamy barszcz czerwony z uszkami, bigos, smakowite pierogi z kapustą, pieczony drób, ryby, wyśmienite ciasta, itp. - mówi "Miastu z Wizją" Elżbieta Dobrzańska, specjalista ds. bezdomności w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Szczecinku.

- Odwiedzają nas osoby bezdomne i potrzebujące, wszystkie, które w ten najpiękniejszy dzień w roku czują taką potrzebę, by tu właśnie dziś z nami być.

Jak powiedziała nam E. Dobrzańska, podopieczni "Zacisza" otrzymają dziś świąteczne paczki.

- To dzięki uczniom i pedagogom szczecineckich szkół, realizujących wspólnie z nami projekt pn. "Zimą też może być cieplej" - podkreśla nasza rozmówczyni.

- W paczkach znajdują się rzeczy, na co dzień bardzo potrzebne, m.in. bielizna osobista, swetry, skarpety, czapki. Nasi podopieczni będą mogli wziąć ze sobą świąteczny pokarm. Wszelakiego dobra winno starczyć dla wszystkich. Wigilijna wieczerzę przygotowujemy zawsze na 50 osób. Spodziewam się, że odwiedzi nas dziś około 30-40 osób. Każda zostanie świątecznie ugoszczona.

Wigilia w "Zaciszu" potrwa do godz. 16.

- Mamy też opłatek, podzielimy się nim, posiedzimy, powspominamy piękne czasy młodości, pośpiewamy kolędy - zapewnia E. Dobrzańska.

- Za pośrednictwem redakcji portalu "Miasto z Wizją" i gazety "Dzień Dobry Szczecinek" pragnę gorąco podziękować naszym darczyńcom, ludziom wielkiego serca. W tym roku wielu mieszkańców Szczecinka wspomogło nas w przygotowaniu wigilii.

Uczestnicy tej szczególnej wieczerzy chętnie z nami rozmawiali.

- Dlaczego jestem bezdomny? Tak się to już wszystko w życiu nieszczęśliwie potoczyło - mówi jeden z mężczyzn. - Od urodzenia byłem w rodzinie traktowany jak "czarna owca" i tak już zostało. Czy chcę wyjść z bezdomności i wrócić do tego lepszego ze światów, sam już nie wiem. Ale postanowiłem, że po nowym roku przemyślę wszystko i wówczas podejmę, mam nadzieję, jedynie rozsądną decyzję.

Z kolei podopieczna "Zacisza" ujawniła nam, że znalazła się w trudnej sytuacji z powodów rodzinnych.

- Rodzina mi się rozpadła i niemal z dnia na dzień znalazłam się na bruku - wspomina kobieta. - A potem to już wiadomo, człowiek brnie dalej i dalej, nie radzi sobie, niewielu chce ci pomóc i lądujesz na dnie. Wygrzebać się z tego dołka trudno, a wyjść na prostą jeszcze trudniej. Powalczę. A może mi się uda?

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk