Znów chodzą i straszą abonamentem RTV
- Aktualności

Od wielu już lat co jakiś czas do drzwi mieszkańców Szczecinka pukają różni naciągacze. Oprócz tego, że ich wizyty są zawsze niezapowiedziane, łączy ich jeszcze jedno – gorliwie próbują każdego przekonać, że oto właśnie przyszli do nich z niesamowitą „ofertą życia”, która pozwoli zaoszczędzić im czas/pieniądze/nerwy/zdrowie etc. Zawsze oferta ta jest dostępna jedynie w tym właśnie momencie i w żadnym innym terminie nie będziemy mieli szansy z niej skorzystać. Nieuczciwi domokrążcy nie zapominają zazwyczaj także wspomnieć, że nasi sąsiedzi oczywiście już skorzystali z ich propozycji, więc my nie powinniśmy być od nich gorsi…
Podobnych technik manipulacji znajdą jeszcze co najmniej kilka, a każda z nich ma skłonić nas do zaproszenia naciągacza do domu i podpisania z nim stosownej umowy. Niestety dopiero po pewnym czasie okazuje się, że zamiast „załapać” się na rewelacyjną szansę, zwyczajnie daliśmy się naciągnąć, co z kolei wiąże się często ze znacznymi stratami finansowymi. Jednak dzięki nagłaśnianiu tego typu oszustw jesteśmy coraz bardziej wyczuleni na podobne próby oszustwa. Jednak i naciągacze wymyślają coraz to nowe metody na to, aby wyłudzić nasz podpis i związać nas z nimi umową. W połowie minionego roku mieszkańców zaczęli nagabywać kolejni wyłudzacze, którzy postanowili obrać nieco inną i dość zaskakującą metodę. Mianowicie oszuści tym razem straszyli nas… abonamentem radiowo-telewizyjnym.
Okazuje się, że również w tym roku postanowili oni kolejny raz pojawić się w Szczecinku lub… znaleźli swoich naśladowców. W ostatnich dniach bowiem do drzwi mieszkańców zaczęli pukać kolejni naciągacze, którzy – jakżeby inaczej – straszyli niebotycznymi kwotami za niezapłacony abonament. Schemat działania był niemal identyczny, jak podczas ich poprzednich „wizyt”.
- Odwiedził mnie mężczyzna i kobieta – relacjonuje pan Marcin, mieszkaniec ul. Chełmińskiej. - Powiedzieli, że przychodzi w sprawie mojego zadłużenia. Na moje zdziwienie odpowiedzieli, że przecież na pewno wcześniej otrzymałem pismo wyjaśniające oraz zapowiedź ich wizyty w tek sprawie. Pisma żadnego oczywiście nie dostałem. Próbowali wejść mi do domu, ale ich nie wpuściłem. Tym bardziej, że nie wiedziałem o co chodzi. No i okazało się, że chodzi o niezapłacony abonament radiowo-telewizyjny. Straszyli mnie jakimiś ogromnymi kwotami, karami i prawie że plagami egipskimi.
- Przyznam, że byli dość przekonujący i pewnie bym się nabrał, gdybym nie był pewny, że żadnego długu nie ma. Bo tak się składa, że moja mama, właścicielka mieszkania i kobieta „starej daty”, odkąd pamiętam płaci ten abonament. Dawno temu zaczęła go płacić i tak jej zostało. Poprosiłem ich o okazanie jakichś identyfikatorów i przedstawienie się. Chciałem też, żeby pokazali mi te pisma, w które co chwilę zaglądali podczas rozmowy. Pism nie zobaczyłem. Identyfikatorów też nie. Powiedziałem, że chętnie zaproszę ich do domu, a oni opowiedzą mi coś więcej o tym moim długu, żeby czas nam szybciej zleciał w oczekiwaniu na policję. I… tyle ich widziałem. Zaczęli schodzić po schodach odgrażając się, że pożałuję jak dostanę wezwanie z sądu i odwiedzi mnie komornik. Pół minuty i już ich nie było – kontynuuje ze śmiechem nasz rozmówca.
- Przeszedłem się jeszcze na wszelki wypadek po sąsiadkach, bo w większości to ludzie starsi, i uprzedziłem ich o tym, że chodzą naciągacze i mogą do nich też przyjść. Tyle mogłem zrobić – dodaje pan Marcin. Mając na uwadze relację naszego Czytelnika, z pewnością warto także uczulić starszych członków rodziny, aby nie wpuszczali do domów nieznajomych osób, które mogą podszywać się pod przedstawicieli różnych firm.
Tekst: Marzena Góra
Zdjęcie: youtube com