24 lata Straży Miejskiej. Jak się dziś ma formacja?
- Aktualności
W lutym 1992 roku Rada Miasta Szczecinka powołała do życia Straż Miejską. To było 24 lata temu. Jak się dziś ma rodzima "czarna policja"?
Jak podkreślił w rozmowie z "Miastem z Wizją" komendant Grzegorz Grondys, problemów nie brakuje, głównie kadrowych Młodzi, dobrze wyszkoleni strażnicy zwalniają się i zasilają inne służby mundurowe. Powód? Trudna służba na ulicach, żadna osłona socjalna i niskie płace.
Od czasu do czasu szczecineckich strażników dotykają też inne problemy, jak choćby niefortunna interwencja na Placu Wolności jesienią 2014 roku.
Sprawa nie schodziła z nagłówków wszystkich krajowych mediów przez kilka dni. Miesiąc przed wyborami opozycja w Radzie Miasta zażądała "głowy" komendanta. Gdy jej nie dostała, próbowała zorganizować referendum w sprawie likwidacji formacji. Mieszkańcy Szczecinka, choć od czasu do czasu narzekający na sposób pełnienia służby przez strażników, tej inicjatywie zdecydowanie odpowiedzieli - "nie".
Samorządy w całym kraju wciąż poszukują "złotego" środka na funkcjonowanie straży miejskich. Najczęściej domagają się reform, twierdzą przy tym, że potencjał służby nie do końca jest wykorzystany.
Dyskusję nasiliła decyzja o odebraniu gminom fotoradarów, – co równoznaczne jest z pozbawieniem ich sporych dochodów. Tylko w ubiegłym roku nasze fotoradary zasiliły kasę miasta kwotą ponad 660 tys. zł. Wcześniej było to dużo, dużo więcej.
Jakie najczęściej pomysły na uzdrowienie formacji rodzą się w głowach polskich samorządów? Najczęściej chodzi o poszerzenie kompetencji strażników oraz nadania im choćby cząstkowych uprawnień socjalnych - jak w innych służbach mundurowych.
Szczecinecka Straż Miejska pracuje obecnie w 26-osobowym składzie. To o 2 etaty strażników mniej niż w ubiegłym roku.
- Likwidację etatów wymusiła na nas kasacja fotoradarów - mówi "Miastu z Wizją" szef szczecineckich strażników Grzegorz Grondys.
- Musiałem zwolnić osoby cywilne pracujące przy przygotowaniu dokumentów związanych z obróbką zdjęć. W sumie zlikwidowaliśmy 5 etatów, w tym dwa etaty strażników.
Jak wspomnieliśmy, młodzi, ale już doświadczeni oraz dobrze wyszkoleni strażnicy rezygnują z pracy na ulicach miasta i poszukują etatów w innych służbach mundurowych.
- Z tym zjawiskiem rzeczywiście mamy problem - dodaje G. Grondys. - Funkcjonariusze odchodzą do armii, policji, Służby Więziennej i Straży Granicznej. Nie dziwię się, że szukają lepszej, spokojniejszej, a co najważniejsze, lepiej opłacanej pracy. Szczególnie tam, gdzie szybciej można uzyskać uprawnienia socjalne. U nas nikt interesu nie zrobi i nie zaoszczędzi. Strażnik, rozpoczynający służbę otrzymuje wynagrodzenie na poziomie najniższej krajowej. Później wynagrodzenie rośnie, ale praktycznie minimalnie. Za podejmowanie trudnych interwencji, za szarpanie się z ludźmi, za służbę pełnioną praktycznie przez całą dobę, to bardzo marne zarobki. Jeszcze na mundur naplują i obrzucą najgorszymi wulgaryzmami.
Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk