Angielski w sądzie. Wyrok poznamy 4 grudnia

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 27.11.2019 / Komentarze
Kolejna kuriozalna sytuacja miała miejsce podczas dzisiejszej rozprawy i wygłaszania mów końcowych

Dziś (27 listopada) w Sądzie Rejonowym w Szczecinku odbyła się kolejna rozprawa dotycząca nieprawidłowości, jakich miałby dopuścić się jeden z byłych już urzędników Urzędu Miasta oraz obecny burmistrz Daniel Rak przy organizacji kursu języka angielskiego dla urzędników, finansowanego ze środków Urzędu Pracy. O sprawie tej pisaliśmy m.in. w artykule „Gra paragrafami, czyli angielski w sądzie”.

Na poznanie wyroku w tej sprawie musimy poczekać jeszcze tydzień – jego ogłoszenie nastąpi 4 grudnia. Przypomnijmy, że Danielowi Rakowi prokuratura postawiła m.in. zarzut nakłonienia jednego z urzędników do zniszczenia dokumentów urzędowych. Tymczasem okazało się, że wspomniane dokumenty nie tylko nie zostały zniszczone, nie tylko istnieją fizycznie, ale też że ich oryginały znajdują się… w aktach sprawy.  To nie jedynie „niespodzianki”, jakie przyniosło wcześniejsze postępowanie sądowe. Okazało się bowiem, że prokuratura dopuściła się poważnego uchybienia w postaci istotnej różnicy pomiędzy zarzutami, które zostały postawione w śledztwie, a tymi, które prokurator zawarł w akcie oskarżenia. Wówczas obecny na sali rozpraw oddelegowany prokurator nie był w stanie w ogóle się na ten temat wypowiedzieć i wyjaśnić wspomnianych rozbieżności. Szerzej o tej kuriozalnej sytuacji pisaliśmy w artykule „Angielski w sądzie. Teraz tłumaczyć się musi prokuratura”.

Kolejna kuriozalna sytuacja miała miejsce podczas dzisiejszej rozprawy i wygłaszania mów końcowych. Prokurator bowiem postanowił domagać się dla burmistrza kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Kara ta nie tylko jest nieadekwatna do stawianych zarzutów, ale także jednoznacznie pokazuje, że cała sprawa ma zdecydowanie charakter polityczny. Warto także postawić pod znakiem zapytania słuszność wniosku prokuratury biorąc pod uwagę istotny fakt, że rzekomo „zniszczone” dokumenty… istnieją. Do tematu z pewnością jeszcze powrócimy. /zr/