O Kresach na wesoło w muzeum
- Aktualności

Nauka historii wcale nie musi być nudna. Mógł się o tym przekonać każdy, kto dziś (sobota, 23 kwietnia) wybrał się dziedziniec szczecineckiego Muzeum regionalnego. Tu późnym rankiem rozpoczął się Jarmark Kresowy, w trakcie którego wszyscy goście mieli okazję dowiedzieć się wielu ciekawostek dotyczących pochodzenia ówczesnych szczecinecczan, a także odwiedzić liczne stoiska i kramy. Jest to pierwsza edycja jarmarku, jednak jak zapowiadają organizatorzy, z pewnością nie ostatnia.
Imprezę poprowadził dyrektor muzeum Ireneusz Markanicz, który ubrany w strój ludowy i zawodzący gwarą, bawił ze sceny publiczność do łez. Nie zabrakło także - przekazanych w przystępny nawet dla najmłodszych piknikowiczów – garści ciekawostek dotyczących kresów Wschodnich czy wydarzeń sprzed siedemdziesięciu lat, za sprawą których teraz Szczecinek może pochwalić się prawdziwą mozaiką rozmaitych kultur, które współistnieją właśnie nad Trzesieckiem.
- Tematem przewodnim naszego jarmarku są kresy, ponieważ jest to związane z nasza misją. Z misją muzeum, które przede wszystkim powinno edukować, a my pokazujemy, że nie zawsze edukacja to musi być coś przykrego. Czasami trzeba przekazywać wiedzę w formie zabawy i tak też zrobiliśmy – mówi nam Ireneusz Markanicz. Dzieci, szczególnie uczniowie szkół podstawowych, ale także gimnazjalnych i średnich, nie do końca wiedzą, skąd pochodzą ich rodziny. A często ich rodziny przywędrowały tu w czasie akcji repatriacyjnej w 1945 i 1946 roku, a czasami i później właśnie z Kresów Wschodnich.
- Pamiętajmy, że nie tylko w Szczecinku, ale na całym Pomorzu Zachodnim ta mieszanka kulturowa jest bardzo duża. Jest to wielka mozaika, dlatego też my mówimy najczystszym polskim językiem, bez żadnych zaśpiewów regionalnych. To wynika właśnie z tego, że ludzie musieli się jakoś dogadywać miedzy sobą i te regionalizmy troszkę wybrzmiały, aż zniknęły całkowicie. O tym też trzeba pamiętać – kontynuuje nasz rozmówca. - Oczywiście ludzie tu przyjechali nie tylko z kresów, ale także z centralnej Polski, z Mazowsza, z Wielkopolski, z Kujaw czy nawet spod Krakowa, z różnych okolic Polski. Jeżeli chodzi o kresy, przyjechało tu sporo osób z Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny, trochę mniej osób z okolic Lwowa.
Podczas jarmarku na scenie zaprezentowali się m.in. najmłodsi mieszkańcy. Przedszkolaki, przeprane w barwne stroje, dały prawdziwy popis swoich talentów tanecznych i wokalnych. Czas piknikowiczom umilały także występy uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, którzy także poprzez śpiew i taniec przybliżyli widzom wybrane kultury i charakterystyczne dla danych regionów tradycje. Zagrały i zaśpiewały dla nas także nieco bardziej przyzwyczajone do scenicznych występów ludowe zespoły.
Nie tylko pod sceną, ale także na całym dziedzińcu tętniło życie. Tu mieszkańcy mogli odwiedzić rozmaite kramy, na których pojawiły się wykonane przeróżnymi technikami rękodzieła oraz produkty regionalne. Była to doskonała okazja, aby spróbować słodkich drawieńskich miodów czy spróbować prawdziwego wiejskiego chleba. Z kolei prawdziwą gratką dla wszystkich fanów niedawnej historii z pewnością były stoiska ze starymi monetami i codziennymi sprzętami, które można było spotkać kilkadziesiąt lat temu w każdym domu, a które dziś zostały niemal całkowicie zapomniane. Podczas jarmarku goście mogli także skosztować smacznych wypieków, podpatrzeć, jak powstają wiklinowe kosze, a nawet spróbować domowych pierogów przygotowanych przez panie z Ligi Kobiet Polskich.
- Mamy tu w Szczecinku prawdziwy mix kulturowy, który trzeba jakoś „okiełznać”. Dlatego dziś zaczynamy od kultury kresowej, ale już planujemy zorganizowanie podobnego wydarzenia jesienią. Wówczas będziemy mówili o kulturze pomorskiej – dodaje dyrektor muzeum.
Tekst, zdjęcia: Marzena Góra