Porucznik Borewicz spotkał się z mieszkańcami Szczecinka
- Aktualności

Dziś, po 40 latach od emisji pierwszego odcinka kultowego już serialu „07 zgłoś się”, wciąż ma on prawdziwą rzeszę fanów, również w Szczecinku. Z cała pewnością świadczy o tym frekwencja na piątkowym (22.04) spotkaniu z tytułowym bohaterem – porucznikiem Sławomirem Borewiczem. A właściwie z odtwórcą głównej roli Bronisławem Cieślakiem, aktorem, prezenterem, byłym posłem i dziennikarzem w jednym, który tego dnia odwiedził mieszkańców
- Kiedy zdecydowałem się pojechać z Krakowa w Polskę, na północ, to moja żona puknęła się w głowę i powiedziała, że zwariowałem. My na to spotkanie i na kilka innych na tym terenie z panem Darkiem Rekoszem, organizatorem naszej trasy, umówiliśmy się już ponad miesiąc temu. Z tym, że ja dwa tygodnie temu złamałem sobie nogę. Wtedy zadzwoniłem do pana Darka i powiedziałem, że przykro mi, ale nie jestem w stanie jechać i musimy to odłożyć, dopóki mi się to nie wygoi. Pan Darek wtedy załamał ręce i powiedział, że nie jest w stanie tego odwołać. Mordowałem się z tą decyzją i postanowiłem, wbrew swojej żonie, wsiąść w to auto, no i jakoś się czołgam po tych piętrach – tym słowami aktor przywitał zgromadzoną w Miejskiej Bibliotece Publicznej publiczność, tłumacząc jednocześnie, dlaczego pojawił się podpierając się kulami.
Spotkanie z Bronisławem Cieślakiem poprowadził pisarz Dariusz Rekosz, autor kilkudziesięciu książek dla dzieci i młodzieży, a zarazem organizator tego wydarzenia. Publiczność miała okazję także poznać Piotra K. Piotrowskiego, autora książki "07 zgłasza się. Kulisy powstawania serialu". Goście zaprezentowali widzom kilka fotografii, będących kadrami z serialu, które stanowiły wstęp do dalszej rozmowy. Jednak ty, co najbardziej interesowało słuchaczy, były oczywiście ciekawostki i smaczki dotyczące tego, co działo się za kulisami produkcji, żywo reagując na każdą anegdotę i opisy różnych perypetii Bronisława Cieślaka. Wśród nich nie zabrakło także tych nieco bardziej prywatnych.
- Bardzo dużo osób, mówi na mnie Sławek. Ale nie dlatego, że tak się nazywała grana przeze mnie postać. Było zupełnie odwrotnie – wyjaśnił serialowy porucznik Borewicz. - Nie dlatego do mnie dziś przyjaciele mówią Sławek, że Borewicz miał na imię Sławomir, tylko dlatego, że wiedzą, że ja prywatnie od zawsze zwany byłem Sławek, mimo że mam na imię Bronisław.
- Mój ojciec miał na imię Bronisław. Kiedy ja się urodziłem w 1943 roku, to on był w więzieniu u Niemców. I moja biedna mama przed moim urodzeniem miała prawo podejrzewać, że on z tego nie wylezie. Dlatego na wszelki wypadek dostałem to samo imię, które miał ojciec. Tymczasem tatuś, wykupiony za ściepę rodzinną u jakiegoś skorumpowanego hitlerowca, wyszedł z tego więzienia. Zobaczył mnie po raz pierwszy, jak miałem z 10 miesięcy. Tata był dorosły, więc był Bronek, a ja, żeby się nie myliło, byłem Broni-sławek. I tak zostało. Szwagier Krzysztof, jak zaangażował mnie do „07” wiedząc o tym, powiedział: A niech się nazywa Borewicz nazywa się Sławek. I tak to wyglądało.
Mieszkańcy mieli także okazję dowiedzieć się nieco więcej o samej książce poświęconej temu serialowi. A po zakończeniu spotkania – także nabycia jej oraz oczywiście zdobycia autografu od jej autora i głównego bohatera. Nie zabrakło także krótkich rozmów z gośćmi oraz pamiątkowych zdjęć.
Tekst, zdjęcia: Marzena Góra