"Starosta udzielał absolutorium prezesowi szpitala. A dzisiaj mówi: nie wiedziałem"
- Aktualności
Temat sytuacji związanej ze szczecineckim szpitalem w ostatnich miesiącach zdecydowanie zdominował rozmowy zarówno wśród samorządowców, jak i pozostałych mieszkańców naszego miasta. Placówka bez wątpienia stała się areną rozgrywek politycznych. Konflikt na linii miasto – starostwo z całą pewnością zaogniła ostatnia nadzwyczajna sesja Rady Powiatu, w trakcie której został przedstawiony audyt w sposób jednostronny i atakujący mniejszościowego udziałowca, jakim jest miasto. Pisaliśmy o tym m.in. w artykule „W powiecie kolejne burzliwe dyskusje o szpitalu”. Do całej sprawy odniósł się także burmistrz Daniel Rak.
– Szpital ma dwóch współwłaścicieli, czyli miasto i powiat. I od samego początku powiat jest większościowym udziałowcem. Odsłuchując nagranie z ostatniej sesji naprawdę z wielkim zażenowaniem i zdumieniem słuchałem wypowiedzi starosty, kiedy przedstawiał rzeczy, z którymi jakoby dopiero się zapoznał, przedstawiał wyniki finansowe, których jakoby nie znał i mówił, że nie wiedział co się dzieje w szpitalu. To jest od początku udziałowiec większościowy. I tak samo jak teraz podejmuje decyzje w kwestii szpitala, tak samo podejmował je przez ostatnie 12 lat. Z małą różnicą, bo wtedy jeszcze konsultował się lub wspólnie podejmował decyzje z burmistrzem Douglasem. Jak można powiedzieć, że starosta nie znał stanu finansów? To pan starosta co roku udzielał absolutorium ówczesnemu prezesowi Niemcowi. A dzisiaj mówi „nie wiedziałem” i „miałem małą kontrolę”. Dzisiaj to jest po prostu brak odwagi do tego, żeby się przyznać. To brak odwagi, żeby powiedzieć „tak, niestety zbyt dużo jako wspólnicy daliśmy swobody zarządowi”. Natomiast bezwzględne odcinanie się od problemów finansowych nie przemawia do mnie i nie powinno też przemawiać do mieszkańców Szczecinka.
- Podczas wystąpienia na sesji była też druga strona medalu, gdzie starosta już wysuwał pierś do orderu za zasługi, kiedy dyrektor NFZ pan Ruczyński mówił, że to jest dobrze przygotowana placówka. Nie można tak stać w rozkroku i powiedzieć, że to co jest złego zrobił Douglas, a to co jest dobre to zasługa Lisa. To była spółka, która miała dwóch współwłaścicieli, którzy wspólnie realizowali pewną misję przez ostatnie 12 lat.
Burmistrz Daniel Rak odniósł się także do wypowiedzi starosty, w której zarzuca on miastu brak chęci porozumienia się. - Na pewno trzeba mieszkańcom pewne rzeczy uzmysłowić i wytłumaczyć. Należy cofnąć się o kilkanaście miesięcy i odpowiedzieć na pytanie, jakie były wówczas ustalenia pomiędzy wspólnikami szpitala i do czego doszło w międzyczasie. To jest okres, w którym starostwo powiatowe jako większościowy udziałowiec kilkakrotnie poprzez swoje postępowanie nadwyrężyło moje zaufanie. Osobiście do pana Krzysztofa Lisa nic nie mam, natomiast ciąży na mnie obowiązek odpowiedzialności za budżet. Stad też każdy następny krok dawał mi dużo do myślenia, a każde następne proponowane przez starostę rozwiązania kazały mi się zastanowić. Kilkanaście miesięcy temu postanowiliśmy, że szpital nie będzie areną rozgrywek politycznych i będziemy grali do jednej bramki na rzecz szpitala. Po czym w kolejnych miesiącach najpierw nastąpiła wymiana Rady Nadzorczej bez poinformowania mniejszościowego udziałowca, a w kolejnym kroku powołanie prezesa również bez poinformowania współudziałowca. To wszystko daje do myślenia, w którym kierunku idzie starosta.
- To nadszarpnięte zaufanie później miało odzwierciedlenie w tym, jak my postrzegaliśmy pewne propozycje. Jeżeli starosta mówi, że wyszedł z konkretna propozycją zwiększenia udziałów do 40 mln zł w spółce, to oznacza dla nas, że starosta będzie chciał wprowadzić majątek do spółki. Ale nie w postaci pieniędzy, tylko w postaci budynków. Wówczas starosta mówił, że nie wie, dlaczego burmistrz się na to nie zgadza, bo przecież chciał „zwiększyć kapitał”. Otóż nie. My dobrze wiemy, co mówi umowa i co niesie ze sobą zwiększenie kapitału po stronie starostwa. Ta sytuacja uprzywilejowałaby starostę do tego, żeby mógł podejmować decyzje poprzez stosowne uchwały i dalej mógłby wymuszać na mieście chociażby dopłaty, na przykład pokrycie w ciągu dwóch lat strat, bo tak by mówiła umowa.
- Można się cofnąć o kilka miesięcy, kiedy miasto w ubiegłym roku przeznaczyło na objęcie udziałów w spółce 2 mln zł. Starosta doskonale wiedział, że mamy to w budżecie i to zrealizujemy. I chwilę po tym, jak przelaliśmy ostatnią wpłatę w wysokości 500 tys. złotych, podjęta została uchwała o kolejnych pieniądzach dla szpitala, gdzie starosta mówił, że przecież starostwo zapłaciło 284 tys. zł, a miasto nie chce zapłacić 184 tys. zł i to miasto jest winne problemom jakie ma szpital. Jeżeli pozostawimy pewną decyzyjność staroście bez kontroli, to będziemy wmanewrowani w nieproporcjonalnie duże nakłady na szpital. Kolejna tego typu propozycja starosty to wprowadzenie drugiego członka zarządu, który miał łączyć również funkcję dyrektora medycznego. Mówiąc dosadnie i w uproszczeniu w tej propozycji chodziło o to, żeby pozbyć się ze szpitala z funkcji dyrektorskiej pana Marka Ogrodzińskiego. Każda następna decyzja, którą przedkłada starosta, każe się zastanawiać, jakie jest jej drugie dno i jakie będą tego konsekwencje – kontynuuje burmistrz Daniel Rak. - Jest to tak ważna instytucja dla mieszkańców miasta i powiatu, że ona powinna być wyłączona z rozgrywek politycznych. Natomiast ostatnia sesja w powiecie pokazała, jak wiele polityki wkradło się do szpitala. Sam sposób pokazania rozliczania NZOZ Doktor z pominięciem wielu kwestii i sposób przedstawienia audytu pokazuje, że jednak szpital stał się prawdziwą areną walki politycznej.
Burmistrz odniósł się także do wyartykułowanej przez miasto propozycji, aby do spółki wprowadzić kolejnych współudziałowców, czyli pozostałe gminy powiatu szczecineckiego. To wprowadziłyby do spółki dodatkowe środki. Dzięki czemu „szpitalny tort” byłby większy i jednocześnie sprawiłoby, że zarówno miasto i powiat zachowałyby swoje udziały na obecnym poziomie.
- Znając już ostatnie wyniki finansowe widać, że bez względu na to, kto będzie prezesem, szpital na tych kontraktach sam się nie dźwignie i trzeba będzie myśleć o innej konstrukcji finansowej. Kilka miesięcy temu zrobiliśmy pierwszy krok i chcieliśmy rozpocząć rozmowy na temat zmiany umowy spółki. Oczywiście starosta to w takim dosyć karykaturalnym świetle przedstawił w mediach. Przedstawiliśmy swoją wizję funkcjonowania szpitala poprzez wprowadzenie innych samorządów jako współudziałowców. Mówiąc mieszkańcom o tym, że mamy taki pomysł, aby wprowadzić inne gminy do spółki, to potencjalne rozwiązanie zaczęło funkcjonować w przestrzeni publicznej. Rozmawiałem z wieloma osobami i wiem, że duża grupa mieszkańców Szczecinka uważa, że tak powinno być, że mieszkańcy innych gmin powinni suwerennie partycypować w tym deficycie finansowym szpitala. Jesteśmy szpitalem powiatowym. My szczecinecczanie mamy dzisiaj tą niedogodną sytuację, że całość tego współfinansowania spośród wszystkich miast naszego powiatu spoczywa tylko i wyłącznie na barkach Szczecinka – dodaje burmistrz.
Tekst: Marzena Góra
Foto: 123rf