Trzesiecko za 350 tys. zł

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 05.12.2017 / Komentarze
Wciąż trzeba naprawiać wieloletnie zaniedbania

Mijający rok jest kolejnym, w którym miasto wyłożyło duże pieniądze na rekultywację jeziora Trzesiecko.

W 2017 roku na aerację mobilną i akcję zarybieniową wydaliśmy 347 820 zł. Koszty obniżyła nam dotacja z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - 2,5 tys. zł. Miasto otrzymało też finansowe wsparcie z powiatu - 20 tys. zł. Pomoc zewnętrzna została przeznaczona na aerację mobilną. Jej koszt w mijającym roku o 265,2 tys. zł.

Ratowanie Trzesiecka to nie tylko działania aeracyjne. To również, a może przede wszystkim, zarybianie. W 2017 roku miasto ze swojego budżetu wyłożyło na ten cel 82 620 zł (w 2016 r. - 70,2 tys. zł).

Do Trzesiecka trafiło 616 tys. wylęgu żerującego szczupaka za kwotę blisko 40 tys. zł. Zarybialiśmy też węgorzem obsadowym - 80 kg za 26,5 tys. zł. To, że lin ma się w Trzesiecku nadzwyczaj dobrze, wiedzą nie tylko wędkarze, ale też ci, którzy prowadzą akcję rekultywacji jeziora. Nic, zatem dziwnego, że do miejskiego akwenu trafiło aż 1200 kg lina kroczka za 19,2 tys. zł.

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że część małych rybek znalazła swój nowy dom również w jeziorze Wilczkowo. To drugi z akwenów, który w całości leży w granicach administracyjnych miasta. W Szczecinku mamy jeszcze jedno (w całości) jezioro - Leśne w Czarnoborze. Akwen nazywany karpiowym eldorado jest jednak w rękach prywatnych i to na jego właściciela operat wodny nakłada stosowne zarybienia.

Przypomnijmy: Decyzja o prowadzeniu procesu rekultywacji jeziora Trzesiecko zapadła w 2004 roku. Ruszyła rok później. Od tego czasu na ratowanie naszego miejskiego akwenu (wraz z dotacjami) wydaliśmy blisko 7 mln zł.

Czy poniesienie tak dużych kosztów się opłaciło? Co do tego nie ma nikt nie ma wątpliwości. Niemiłosiernie brudny na początku wieku akwen mieści sie obecnie w II klasie czystości wody, a wędkarze mogą się cieszyć z okazałych szczupaków, okoni, leszczy i płoci. Trafia się też solidnej wielkości sandacz. W Trzesiecku poławiane są już kilkukilogramowe sumy, a mieszkańcy Grodu Warcisława już bez obaw mogą zażywać w jeziorze letnich, a wielu nawet zimowych, a co najważniejsze - bezpiecznych dla zdrowia kąpieli oraz uprawiać sporty wodne.

Ile jeszcze czasu potrwa akcja ratowania naszego jeziora? Czy warto ją przedłużać? O tym rozmawialiśmy z prof. Stanisławem Podsiadłowskim z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Profesor wspólnie ze swoim kolegą po fachu - prof. Tomaszem Heese z Politechniki Koszalińskiej, jest twórcą programu rewitalizacji jeziora Trzesiecko.

Artykuł: https://miastozwizja.pl/jak-dlugo-jeszcze-trzesiecko-z-chemia

Jak długo jeszcze Trzesiecko z "chemią"?

Prof. Stanisław Podsiadłowski: Gdybyśmy sypnęli 5 ton, wówczas byłby problem. Teraz go nie ma, a właściwie ma go tylko sandacz

Nasi wędkarze narzekają, że po każdym zabiegu aeracji mobilnej (prowadzi się go dwa-trzy razy w roku - dop. autora), polegającym na wsianiu w wodę jeziora Trzesiecko siarczanu żelaza, przez kilka dni ryby "głupieją" i absolutnie nie chcą brać. Taka opinia panuje praktycznie od początku procesu rewitalizacji naszego akwenu, czyli od roku 2004.

Czy wędkarze słusznie podnoszą problem? Czy rzeczywiście śladowe ilości siarczanu mają negatywny wpływ na intensywność żerowania ryb? Jak długo jeszcze potrwa "ulepszanie" wody naszego jeziora siarczanem żelaza? Takie m.in. pytania zadaliśmy profesorowi Stanisławowi Podsiadłowskiemu z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Profesor wspólnie ze swoim kolegą po fachu - prof. Tomaszem Heese z Politechniki Koszalińskiej, jest twórcą programu rewitalizacji jeziora Trzesiecko. Naukowiec przebywał w ubiegłym tygodniu w Szczecinku biorąc udział w konferencji "RevitaLife 2017".

- Wcale nie wykluczam, że przyjdzie czas, gdy do Trzesiecka nie będziemy sypać siarczanu żelaza. Teraz podajemy 5-7 kg siarczanu na hektar jeziora - ujawnia nam profesor.

- Wiem, że wędkarze narzekają. Ale oni narzekają nie dlatego, że my sypiemy, ale dlatego, że w Trzesiecku jest czysta woda. Jak jest czysta woda to nie ma sandacza. Czysta woda jest królestwem szczupaka.

Jak powiedział nam profesor, są w kraju jeziora, gdzie sypie się 2 tony siarczanu żelaza na hektar wody.

- Dlatego też pozostanę przy swoim zdaniu. Narzekania wędkarzy wiążą się z faktem, że sandacz lubi brudną wodę - podkreśla S. Podsiadłowski.

Naukowiec jeszcze raz zapewnił, że bierze pod uwagę rok, gdy Trzesiecko "nie dostanie chemii".

- Proszę jednak wziąć pod uwagę fakt, że podczas intensywnych opadów do jeziora Trzesiecko jednorazowo dostaje się 700-1000 kilogramów czystego fosforu - mówi prof. Podsiadłowski.

- Wówczas sprawa jest prosta. Albo my to strącimy albo będzie zakwit wody. Jak będzie zakwit, to wędkarze będą sie cieszyć, bo będą mogli poławiać sandacza. Zapewniam wędkarzy, że siarczanu żelaza podajemy w najmniejszych możliwych dawkach. Ten związek chemiczny występuje w naturze i niczemu nie szkodzi. Uspokajam również - aeracja nie wpływa negatywnie na życie i żerowanie ryb. No chyba, że ktoś wpadnie na pomysł by do Trzesiecka sypać dwie tonu siarczanu na hektar wody. Wówczas ryby rzeczywiście nie będą brały.

Prof. Podsiadłowski powiedział nam również, że woda w jeziorze Trzesiecko, mimo, że akwen ma pięć dopływów i odpływ rzeczką Niezdobną, nie ulega całkowitej wymianie.

Przypomnijmy: Decyzja o przeprowadzeniu procesu rekultywacji Trzesiecka zapadła w 2004 roku. Nie ma się, co dziwić, bo stan naszego miejskiego akwenu pogarszał się wówczas niemal z miesiąca na miesiąc.

Toczone od wielu, wielu lat do Trzesiecka zanieczyszczenia, nie tylko komunalne, doprowadziły do tego, że 30 proc. jego dna stało się beztlenowe, a Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska sklasyfikowała wodę w III i IV klasie lub wręcz - w niektórych częściach jeziora - pozaklasowo. Trzesiecko praktycznie nie nadawało się do kąpieli. Umierało.

Przyszedł ostateczny czas na podjęcie decyzji o ratowaniu "Perły Pomorza Zachodniego" (tak jeszcze w latach 70. ubiegłego stulecia Trzesiecko nazywali nie tylko mieszkańcy Szczecinka).

Katedra Biologii Środowiskowej Politechniki Koszalińskiej pod kierownictwem prof. dr hab. inż. Tomasza Heese wykonała opracowanie pt: „Ocena metod rekultywacji jeziora Trzesiecko w celu uzyskania pożądanego stanu stabilizacji". Najważniejsze wnioski dotyczyły: ograniczenia transportu substancji odżywczych do jeziora, poddania wód opadowych oczyszczeniu, prowadzenie prawidłowej gospodarki rybackiej oraz napowietrzania pulweryzacyjnego.

W 2005 roku prof. Heese wykonał kolejne opracowanie pn. „Wspomaganie procesów rekultywacji jeziora Trzesiecko aktywnymi formami gospodarki rybacko - wędkarskiej".

Od opracowań do czynów niedaleka droga. Dlatego też jeszcze w tym roku przeprowadzono na jeziorze dwa zabiegł aeracji mobilnej oraz ustawiono na głęboczkach dwa stacjonarne aeratory pulweryzacyjne. Prace wykonała firma "Aerator" z Poznania pod kierunkiem prof. dr hab. Stanisława Podsiadłowskiego. Dodatkowo, zgodnie z zaleceniami prof. Heese przeprowadzono na Trzesiecku odłowy kontrolne oraz zarybiono akwen.

Proces trwa do dziś.

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk