Wędkarze: Najprościej zrobić zakaz. Po co?

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 19.08.2018 / Komentarze
Mocno podzielone opinie w sprawie wydzielenia części jeziora Trzesiecko z uprawiania sportu wędkarskiego

Wczoraj - piątek 17.08 - pisaliśmy o zakazie wędkowania wprowadzonego na jeziorze Trzesiecko - od jazu piętrzącego wodę na rzece Nizicy do przystani Centrum Edukacji Ekologicznej i Rewitalizacji Jezior.

https://miastozwizja.pl/fragment-jeziora-trzesiecko-wylaczony-z-wedkowania

Decyzję taką - na wniosek Urzędu Miasta - podjął Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Koszalinie - rybacki użytkownik naszego miejskiego akwenu. Jak napisano w komunikacie ma to zapobiec okaleczaniu akcesoriami wędkarskimi (haczyki, błystki, żyłki) żyjącego w tej części jeziora dzikiego ptactwa wodnego.

Rzecz jasna decyzja nie przypadła do gustu wędkarzom. Wielu z nich, w rozmowie z nami, skrytykowało zarządzenie okręgowej centrali wędkarskiej.

- To jakaś totalna bzdura. Łabędzie okaleczane i do tego jeszcze pewnie specjalnie, przez naszą złośliwość - mówi "Miastu z Wizją" jeden z członków Koła PZW "Jesiotr". - Kto przy zdrowych zmysłach rzuca w kaczkę czy łabędzia błystką? W jakim celu? By pojmać łabędzia na obiad? Niejednokrotnie taka przynęta kosztuje i to wcale niemało. Decyzja populistyczna by zadowolić "miłośników" łabędzi. Wszystko w tym temacie.

- Nasze ptactwo ma to do siebie, niestety tak zostało nauczone przez nas - mieszkańców Szczecinka, że gdy tylko dojrzy wędkarza podpływa do niego by wyżebrać karmę - dodaje kolejny wędkarz. - Tak się dzieje praktycznie w każdej części jeziora, a nie tylko w okolicy nowego pomostu. Oczywiście, zdarza się, że ptak podejmie z dna przynętę na urwanej żyłce z haczykiem. Tak się zdarza. Ale, żeby z tego powodu wprowadzać zakazy? Bzdura.

Rozmawialiśmy z kilkoma członkami szczecineckiego "Jesiotra" (nie chcą ujawniać swoich nazwisk). Wszyscy mają podobne zdanie, wyrażają takie same opinie.

Co na to władze "Jesiotra"? - W Koszalinie na zarządzie nie raz dyskutowaliśmy na ten temat. Byliśmy przeciwni wyłączaniu kolejnej części jeziora z wędkowania. Nie ma się co dziwić, bo związek dba o interesy wędkarzy - mówi "Miastu z Wizją" Jarosław Liniewicz, członek Zarządu Koła PZW "Jesiotr".

- Trzeba pamiętać też o tym, ze nie każdy padnięty ptak jest następstwem niecnych działań wędkarza. Nikt przy zdrowych zmysłach nie spinninguje tam gdzie pływa dzikie ptactwo. Przecież on przyszedł na ryby a nie na …ptaki!

Nasz rozmówca podkreślił, że władze "Jesiotra" rozumieją działania miasta, ale…

- Po co ustanawiać kolejne zakazy, gdy przy jazie stoi tablica informująca o zakazie wędkowania w odległości 50 metrów. Mówi też o tym Regulamin Amatorskiego Połowu Ryb. Po prostu taki zakaz należy wyegzekwować, a nie ustawiać kolejne tablice.

Władze "Jesiotra" podnoszą też problem organizacji zawodów wędkarskich dla dzieci. Teraz pomiędzy jazem a tarasem widokowym vis a vis ulicy Witolda Pileckiego takiej rywalizacji nie będzie można prowadzić.

- Z pewnością ze szkodą dla wędkarskiego narybku - kończy J. Liniewicz.

Resumując: Spór - jak przy każdym zakazie - trwa i będzie trwał. Miłośnicy dzikiego ptactwa mają koronny argument - nie raz ratowano ptaki z haczykiem czy kotwicą w dziobie, oplątanych w zerwaną żyłkę. Niestety, takie przypadki obciążają wędkarzy. Jednak takie też - co należy szczególnie podkreślić - nieliczne przypadki przez wielu mieszkańców Szczecinka są wyolbrzymiane. Kto winny? Wędkarz.  

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk