Niewłaściwe podchodzenie do sprawy zawsze kończy się źle

  • Aktualności
Miasto z Wizją / 26.11.2017 / Komentarze
O „polowaniach na duchy” rozmawiamy z Bartkiem Stefaniakiem i Piotrem Koperskim

Blisko pół roku temu na naszych łamach opisywaliśmy dość nietypowe „hobby” mieszkańców Szczecinka, którzy postawili sobie za cel sprawdzenie, czy w naszym mieście (i nie tylko) istnieją jakieś nawiedzone miejsca. Każdą ze swoich wypraw dodatkowo uwieczniają na filmach i dzielą się nimi w sieci na swoim kanale „Paranolmal TV”. O początkach ich przygody ze zjawiskami paranormalnymi nasi Czytelnicy mogą przeczytać w artykule „Badają nawiedzone miejsca w Szczecinku”. Bartek Stefaniak i Piotr Koperski od tego czasu regularnie badają kolejne miejsca. Jak się okazuje, od naszej ostatniej rozmowy ich zapał nie ostygł, a wręcz przeciwnie, wciąż chcą się rozwijać m.in. chociażby inwestując w coraz nowszy sprzęt i wyszukując kolejne miejsca do odwiedzenia. Ponadto z prośbami o pomoc zgłaszają się do nich także osoby prywatne, które w swoim najbliższym otoczeniu spotykają się z dziwnymi zjawiskami.

Wasze materiały realizujecie już od ponad pół roku. Czy do kolejnych wypraw podchodzicie wciąż z takim samym zapałem, czy może jednak już Wam to trochę „spowszedniało”?
Piotr:
Podchodzimy do tego z większym zapałem i mocniejszą motywacją, którą dają nam widzowie, bliscy i znajomi. Wspierają nas, dając nam dużo odwagi.

Wiele osób twierdzi, że „zabawy z duchami” są niebezpieczne. Też tak uważacie, jest się czego obawiać?
Bartek: „Zabawy” z duchami są bardzo niebezpieczne, ponieważ niektóre byty mogą nam wyrządzić krzywdę chociażby poprzez dotknięcia, które zostawiają różne ślady i siniaki. Może to być też budzenie się o godz. 3 w nocy i kierowanie człowiekiem, manipulowanie nim. Może to oddziaływać na psychikę słabszych ludzi. Przede wszystkim trzeba posiadać odpowiednią wiedzę w tym temacie i wiedzieć, jak z takimi bytami rozmawiać. Niewłaściwe podchodzenie do sprawy zawsze kończy się źle, dlatego nikomu nie polecamy „bawienia się” w tego typu kontakty. Odradzamy również  używanie Tablicy Ouija, ponieważ wtedy otwieramy portal i możemy wywołać złe byty i demony. Prowokowanie takich bytów może prowadzić do attachmentu, czyli przywiązania duszy do człowieka.

Zdarza się, że „zabieracie” duchy ze sobą do domu? Z tego co mogliśmy zobaczyć na jednym z  filmów, zaczęliście odnotowywać różnego rodzaju aktywności w Waszym codziennym otoczeniu. Nie niepokoi Was to?
Piotr:
Zdarza mi się zabrać ze sobą różne siły nadprzyrodzone. W domu miałem kilka różnych epizodów dotyczących m.in. przesuwającej się samoistnie sztangi, pukania w stół, drapania w ścianę, spadków temperatury czy uczucie bycia obserwowanym. Byty przywiązywały się tylko do mojego pokoju. W innych miejscach w domu nie odnotowaliśmy żadnej aktywności. Sprawdzaliśmy wszystkie miejsca z miernikiem pola elektromagnetycznego i spirit box P-Sb7. Któregoś dnia przyszedł do mnie Bartek. Stwierdził, że czuje, że coś jest nie tak. Odpalił spirit box’a i miernik, który wskazał ponad 4 mikrotesli. Zapanowała bardzo dziwna atmosfera, czuliśmy się cały czas obserwowani. Byty odpowiedziały nam na różne pytania i nie miały złych zamiarów. Wiemy także, jak się ich pozbyć.
Bartek: U mnie z kolei nic dziwnego się nie działo.

Czy było coś, co rzeczywiście bardzo Was wystraszyło?
Bartek:
Realizowaliśmy prywatne zlecenie w jednym z mieszkań. Kiedy Piotrek trzymał za klamkę, z drugiej strony ktoś zaczął za nią szarpać. Otworzyliśmy szybko drzwi, ale za nimi nikogo nie było. Czuliśmy także czyjś dotyk na sobie, słyszeliśmy kroki, widzieliśmy samoistnie przesuwające się przedmioty. Byty z tego domu bardzo źle oddziaływały na lokatorów.

Jakie zdarzenie najbardziej zapadło Wam w pamięci?
Piotr: 
Mi najbardziej zapadło w pamięci pewne zdarzenie z opuszczonego przedszkola. Udałem się na górne piętro. Tam miernik wyszedł poza skalę,  a ja poczułem zmiany w percepcji. Odczuwałem ekscytację, ale też lekki strach.
Bartek: Ja z kolei dobrze pamiętam sytuację, która miała miejsce w Domu Oficera. Nagle zobaczyłem postać w korytarzu, a miernik podskoczył do 6.30 mikrotesli. Wtedy już wiedziałem, że to miejsce jest jak najbardziej aktywne.

Jakie emocje towarzyszą Wam podczas realizacji materiałów? Więcej macie momentów strachu czy może jest to właśnie ekscytacja?
Bartek:
Głównie jest to adrenalina. Ale pojawia się też lekki strach, kiedy byty odpowiadają nam słowami typu: „zabij”, „mam was”, „demon” czy padają przekleństwa.

Od naszej ostatniej rozmowy trochę się zmieniło również odnośnie sprzętu, jakim dysponujecie. Z czym teraz wyruszacie na kolejne wyprawy?
Piotr:
Kiedyś zaczynaliśmy od jednej latarki, telefonu i spirit box’a zrobionego w domu. Teraz na wyposażeniu mamy m.in. dwie kamery go pro, trzy power banki, halogeny, latarki, dyktafon, spirit box P-Sb7, miernik pola elektromagnetycznego. Mamy także już własne bluzy z logiem naszego kanału, czekamy jeszcze na koszulki. Wkrótce będziemy mieli do dyspozycji również statywy.

Każdy może po prostu zakupić sprzęt i próbować nawiązać kontakt z duchami, czy może trzeba się najpierw do tego dodatkowo przygotować?
Piotr:
Przede wszystkim trzeba posiadać wiedzę na ten temat. Ale też trzeba się odpowiednio przygotować psychicznie, ponieważ czasami człowiek może sobie coś uroić, a wtedy nasza psychika może ucierpieć. Trzeba także podchodzić do tego z dobrym nastawieniem, wiedzieć jak i o co pytać.   

Które z miejsc w Szczecinku już zbadaliście, a które dopiero planujecie odwiedzić w naszym mieście?
Bartek:
Odwiedziliśmy m.in. opuszczone domy przy ul. Rybackiej, okolice wieży ciśnień, las kołobrzeski. Chcielibyśmy także zwiedzić stary budynek dawnego Gimnazjum nr 1, gdzie kiedyś mieścił zakład psychiatryczny i przedszkole. Fajnie byłoby także odwiedzić zbrojownię pod ratuszem.

Na pewno macie na swojej liście również sporo dalszych miejsc do odwiedzenia. Gdzie jeszcze planujecie się wybrać?
Piotr:
W niedalekiej przyszłości planujemy odwiedzenie kilku opuszczonych szpitali psychiatrycznych i chorób zakaźnych, a także opuszczone pałace, dworki i domy. Wybieramy się także do dawnego prosektorium w Szczecinie. Na liście mamy też bunkry i lasy. Takich miejsc jest sporo. Wciąż dochodzą nowe, także nie będziemy się nudzić.

Rozmawiała: Marzena Góra