Starosta usuwa Jerzego Hardie-Douglasa ze szpitala
- Aktualności
„To jest draństwo, draństwo i draństwo” – grzmiał z mównicy starosta Krzysztof Lis podczas ostatniej sesji Rady Powiatu. Tak skomentował on informację, jakoby miał powiedzieć burmistrzowi Danielowi Rakowi, że wprowadzane przez starostę zmiany personalne w zarządzie szpitala są podyktowane chęcią „wyrównania rachunków” z byłym burmistrzem Jerzym Hardie-Douglasem. Krzysztof Lis podobnie niejednokrotnie zaprzeczał informacjom jakoby chciał usunąć Jerzego Hardie-Douglasa ze szpitala. Czy aby na pewno słowa starosty znajdują potwierdzenie w rzeczywistości?
Trudno brać na poważnie te wszystkie zapewnienia i zaprzeczenia Krzysztofa Lisa biorąc pod uwagę jego najnowsze decyzje. Starosta bowiem w ostatnich dniach zadecydował o wypowiedzeniu umowy Niepublicznemu Zakładowi Opieki Zdrowotnej Doktor. Umowa ta dotyczyła realizacji zabiegów w ramach Chirurgii Jednego Dnia, których podwykonawcą był właśnie Jerzy Hardie-Douglas. W myśl wspomnianej umowy wykonywał on zabiegi na rzecz szpitala związane m.in. z usuwaniem przepuklin, żylaków odbytu, różnego rodzaju łagodnych guzów piersi czy większych, czasami wymagających przeszczepów skóry zabiegów usuwania raka skóry lub czerniaka. Usługi w takiej formule były wykonywane od wielu lat. Teraz jednak Krzysztof Lis postanowił zakończyć współpracę z NZOZ Doktor, a tym samym „odciąć” Jerzego Hardie-Douglasa od możliwości przeprowadzania tego typu operacji. Zabiegi te będą wykonywane przez niego jedynie do końca października.
Przypomnijmy również, że zaledwie kilka tygodni temu szpital wypowiedział umowę doktorowi Robertowi Piotrowskiemu, który dotychczas pełnił funkcję ordynatora na oddziale Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej. Był on także jednym z dwóch onkologów przyjmujących pacjentów w szczecineckiej placówce i wykonujących zabiegi onkologiczne.
- Zastanawiam się, czy jest to dopiero początek „usuwania” mnie ze szpitala – mówi nam Jerzy Hardie-Douglas. - Zostały jeszcze umowy, w ramach których raz w tygodniu przyjmuję pacjentów w Poradni Chirurgii Ogólnej oraz dwa razy w tygodniu w Poradni Onkologicznej. Te usługi również są świadczone przez NZOZ Doktor, a ja jestem ich podwykonawcą. Ta konstrukcja prawna wynika z niemożności świadczenia przeze mnie, jako radnego powiatu, usług na rzecz szpitala na umowę zlecenie. Póki co umowa na porady onkologiczne nie została wypowiedziana. Ale została wypowiedziana umowa na przeprowadzanie operacji w ramach Chirurgii Jednego Dnia. Wydaje się więc, że powoli jest realizowany pewien plan relegowania mnie ze szpitala. Wraz z końcem sierpnia z Poradni Onkologicznej odchodzi drugi onkolog, a tym samym zostanę jedynym onkologiem w Szczecinku. Gdyby została mi wypowiedziana umowa i również ja bym odszedł, to jedna z ważniejszych poradni, o której otwarcie przez lata walczyliśmy, musiałaby zostać zamknięta. Być może właśnie to powstrzymuje starostę przed wypowiedzeniem również tej drugiej umowy.
- Kilka dni temu w obecności Starosty i Burmistrza Daniela Raka rozmawiałem z panem Markiem Kotschym, nowym dyrektorem (zarządem) szpitala, m.in. na temat opłacalności dla szpitala umowy z NZOZ „Doktor”. Przekonywałem, że umowa jest dla szpitala opłacalna, praktycznie zlikwidowaliśmy kolejkę na tego typu operacje. Realizacja tej umowy m.in. z powodu sposobu podziału przychodów między szpital a NZOZ „Doktor” ewidentnie przynosi szpitalowi zysk, co jest obecnie prawdziwym ewenementem, bo do każdej innej działalności szpital dopłaca. Tłumaczyłem też dlaczego dobrym rozwiązaniem jest wynajem cztery razy w miesiącu, powiedzmy sobie uczciwie - za bardzo niewielkie pieniądze - nowego, zupełnie „czystego” bloku operacyjnego od Nefrologii należącej do dr Wruka. Operowanie na Nefrologii powoduje, iż mimo wykonywania tam przeze mnie setek operacji i mniejszych zabiegów, nie pojawiło się ani jedno powikłanie związane z zakażeniem rany. Marek Kotschy upierał się, że uważa, iż umowa jest jednak nieopłacalna, chociaż nie usłyszałem od niego jakichkolwiek poważnych argumentów. Twierdził jednak, że swoje decyzje uzależni od opinii nowego ordynatora, który z kolei podobno poprosił o kilka miesięcy na zapoznanie się z sytuacją. Powiedziałem: „OK, to dyskutujmy i poczekajmy na opinię dr Zaręby”. I co? Po 2 dniach… doręczono wypowiedzenie umowy.
- Poza zażenowaniem stylem, w jakim dokonywane są przez starostę roszady i zmiany personalne, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że obu panom - Krzysztofowi Lisowi i Markowi Kotschy - brakuje wyobraźni i nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, jakie dla pacjentów będą miały ich „ruchy kadrowe” – dodaje Jerzy Hardie-Douglas.
Czy decyzje starosty rzeczywiście nie mają żadnych politycznych podtekstów i są podyktowane jedynie „dobrem pacjentów”? Biorąc pod uwagę ostatnie personalne roszady w szpitalu wprowadzane przez Krzysztofa Lisa zdecydowanie trudno się z tym zgodzić. Jednak na to pytanie najlepiej odpowiedzą pacjenci, którzy – jeśli nie pojawi się nowy podmiot świadczący tego typu usługi – będą musieli zdecydowanie dłużej oczekiwać zarówno na zabiegi chirurgiczne, jak i na wizyty w Poradni Onkologicznej.
Tekst: Marzena Góra
Foto: Sławomir Włodarczyk